Myślisz, że mój poziom pisania jest dobry. HA!
Rekrutacja
Tomás Barreto Lobo
Blade oświeltenie.
Na tym swoją uwagę skupiał się Diogenes, który od dłuższego czasu siedział w długim korytarzu nieznanego go miejsca. Znudziło mu się już wszystko. Zabawa palcami, liczenie drzwi, bicie z myślami, spanie. Nuda go dobijała. Miał wyrzuty, że był ostatni pośród kolejki osób. Od kilku godzin widział jak jego znajomi opuszczali wraz z panami w strojach ochrony. Zazdrościł im.
Sala, w której aktualnie siedział, mogła dobić każdego: światła czasem błyskały, białe ściany z obrazami, jakiś lekarzy i plakatów. Czuł się jak w jakieś zamkniętej celi w psychiatryku. A najgorsze, że już nie było nikogo, był sam.
„Ach, kurwa ile jeszcze!?, po chuj się tutaj zapisywałem, co mnie podkusiło. Jezusie Chrystusie Ratuj, bo umieram z nudy!”
Nagle po chwili, otworzyły się drzwi do jednego z pomieszczeń.
— Pan Lobo. Zapraszam Pana
„Dziękuje Ci Panie Boże za wysłuchanie moich próśb, Błogosławiony Jesteś”
Próbował wstać, jednak coś go zatrzymywało i wydało odgłosy szurania. To była krzesło do którego był przypięty kajdanami, jak pies.
— Och, przepraszam, zaraz wezwę kogoś, kto Tobie otworzy.
Zamknął drzwi. Po nich słychac cichy niezrozumiany bełkot. Po pięciu minutach przyszła osoba, ubrana w strój ochronny. Podeszła do przypiętego, i otworzył kajdany. Otworzyły się drzwi. I wraz z tym ponowne zaproszenie do wejścia do niego. Bez interwencji ochrony, Diogenes przeszedł przez drzwi, a tam kolejne siedzenie, ale przy tym stolik na otwory do kajdan. Jedynie z Diogenesa wydobywał się głośny wdech i wydech.
— Wole postać.
— Proszę jednak, żebyś usiadł, to zajmie niewiele w porównaniu z tym, co Pan czekał. Jesteś również ostatni w mojej zmianie, też zależy mi na zakończeniu tego. Po za tym, jak nie ma Pan wyjścia.
— Ech, no dobra.
Usiedli na przeciwko siebie, a ochroniarz siedział przez drzwiami i stał w milczeniu. Na stole siedziały mikrofony, i laptop po stronie jeszcze nie znanej osoby.
— No dobra, nazywam się John Smith i zgłosiłeś się do wzięcia udziału w owym projekcie zgadza się.
„Kto by nie skorzystał wtedyz takiej propozycji, aby przenieśc się z tamtego kurwidołka”
— Tak, zgadza się.
—